Komisja Europejska obniżyła w ramach strategii „Od pola do stołu” maksymalne limity pozostałości (MRLs) dwu popularnych neonikotynoidów (tiametoksamu oraz klotianidyny) w żywności i paszach, dostępnych w UE. Przepisy wejdą w życie na początku 2023 r.

To doskonały przykład działania typu win-win-win. Zyskują wszyscy obywatele UE oraz zwierzęta gospodarskie, bo nie będą truci pestycydami. Wygrywają także europejscy rolnicy i przetwórcy żywności, gdyż nie będą musieli konkurować z tanią, ale skażoną ww. neonikotynoidami żywnością oraz biodieslem spoza Wspólnoty, gdzie nie obowiązują tak restrykcyjne normy. Przede wszystkim jednak korzystają owady zapylające oraz pozostające w ich cieniu, pozostałe grupy pożytecznych i wymagających ochrony bezkręgowców.

Nie tylko pszczoła miodna

Neonikotynoidy to pestycydy o budowie chemicznej, a co za tym idzie wpływie na zwierzęta, zbliżonym do nikotyny, produkowane głównie przez firmy Shell i Bayer. W latach 90. XX wieku uważano je za o wiele bezpieczniejsze dla ludzi, innych kręgowców, wreszcie dla owadów zapylających od ówczesnych środków owadobójczych. Posiadają dwie cechy bardzo pożądane w chemicznej ochronie roślin: rozpuszczają się w wodzie (a nie tylko rozpuszczalnikach organicznych jak oleje i węglowodory) oraz wolno rozkładają w środowisku. Będą zatem z łatwością wchłaniane przez rośliny, a potem długo obecne w ich tkankach oraz glebie obok, zabezpieczając plony przed stawonogami. Problem w tym, że te same właściwości czynią z neonikotynoidów ogromne zagrożenie dla pożytecznych owadów i pająków. Rolnictwo potrzebuje nie tylko pszczoły miodnej, lecz również trzmieli i brzmików jako zapylaczy wielu roślin o kwiatach motylkowych, wargowych i długorurkowych. Rośnie też świadomość użyteczności samotnic jako wydajniejszych od pszczoły miodnej zapylaczy wielu upraw. KE i PE zwracają też uwagę na zanik bzygowatych: muchówek, których stadia dorosłe zapylają kwiaty, a larwy pożerają mnóstwo mszyc i innych pluskwiaków. Od dekad znane są korzyści z obecności pająków, kosarzy, mrówek i chrząszczy biegaczowatych jako drapieżców ratujących plony i lasy gospodarcze przed szkodnikami, a nas przed komarami czy meszkami. Motyle chronimy dla ich piękna oraz jako żywe wskaźniki dobrego stanu ekosystemów półnaturalnych i naturalnych. Na zakazie tiametoksamu oraz klotianidyny skorzystają również skorupiaki (choćby rodzime raki i chronione w Polsce „nieboraki”) ginące od spływu tychże pestycydów z pól ornych do oczek wodnych, rzek i jezior.

Nie tylko neonikotynoidy

Całkowite wycofanie neonikotynoidów z naszych pól i talerzy to krok w dobrym kierunku. Może jednak nie wystarczyć do poprawy dobrostanu pszczół ani do ocalenia innych grup stawonogów. Konieczna jest przebudowa całego rolnictwa, leśnictwa i miejskiej architektury zieleni. Trzeba staranniej pielęgnować pszczoły miodne, leczyć je z dręcza pszczelego oraz innych chorób, wreszcie wyjaśnić w pełni etiologię masowego ginięcia pszczół i dodatkowych rójek. Należy zadbać o pozostałe grupy zapylaczy, dla których właśnie konkurencja z hodowlaną pszczołą miodną bywa gwoździem do trumny. Prawa chroniące trzmiele, wiele gatunków motyli, mrówek i pająków ustanowiono w Polsce i krajach sąsiednich już dekady temu. Chodzi o to by je egzekwować. Trzeba tworzyć nowe pasieczyska poprzez zamianę trawników na miejskie łąki, zielone dachy budynków i przystanków, pnączowanie fasady, zakładanie sandariów, przede wszystkim upowszechnianie pasów kwietnych na wsiach. Te ostatnie działania bardzo pomogą także bzygom, biegaczom i pająkom. Troska o oczka wodne i starorzecza plus tworzenie ogrodów deszczowych i niecek retencyjnych, upowszechnianie mat denitryfikacyjnych, wreszcie oczyszczenie naszych wód słodkich z inwazyjnych gatunków to kroki do restytucji naszych raków. Warto zastanowić się, czy potrzebujemy aż tyle oleju rzepakowego? Przecież wyborne oleje spożywcze i niezłe paliwa można produkować z mnóstwa innych roślin. Chociażby lnicznik siewny wymaga dużo mniej nawozów i pestycydów, nie choruje tak często jak rzepak i rzepik, a fosfór udostępnia następnym plonom równie dobrze, jak na członka rodziny kapustowatych przystało.