Dziennikarze Source Material, Guardiana i Die Zeit ujawniają: kredyty węglowe certyfikowane przez Verra, nabywane m.in. przez Shell, Gucci, Netflix czy rząd Kataru, okazały się w znacznym stopniu bezwartościowe! Handel tymi kredytami może wręcz przyśpieszać globalne ocieplenie niż je hamować.

Kredyty węglowe dla jaśniejszej przyszłości

Trwające 9 miesięcy śledztwo dziennikarskie prowadzone wspólnie przez reporterów Die Zeit, Guardiana oraz Source Material dotyczyło kredytów węglowych (prywatnych offsetów węglowych), generowanych przez projekty mające chronić lasy deszczowe. Prywatnych offsetów nie należy mylić z międzynarodowymi uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. O tych ostatnich decyduje u nas Unia Europejska jako organizacja międzynarodowa. Kredyty są natomiast dobrowolną, prywatną rekompensatą dla środowiska, wypłacaną przez emitentów CO2 innym instytucjom, ratującym klimat (zwykle także bioróżnorodność), uprawnionym do wydawania certyfikatów neutralności klimatycznej. Największymi nabywcami offsetów węglowych stali się najwięksi „psuje klimatu”: linie lotnicze, firmy naftowe, gazowe, kopalnie węgla, koncerny rolnicze i nawozowe, banki i giełdy obracające aktywami ww. trucicieli, bez względu na to, czy są prywatne, czy państwowe. Kompensacja środowiskowa polega zwykle na sadzeniu drzew, zamianie rolnictwa lub leśnictwa przemysłowego na zrównoważone, nowoczesne agroleśnictwo lub na ochronie rosnących od dawna lasów przed wycinką. Tak naprawdę mechanizmy produkcji, a potem wyceny i sprzedaży offsetów węglowych są znacznie bardziej skomplikowane. Skutków susz, pożarów, topnienia lodowców, wymarcia kolejnych gatunków, migracji, wojen etc. nie da się przecież bezpośrednio przeliczyć na tony dwutlenku węgla ani na pieniądze.

Duży może więcej

Prywatne kredyty węglowe certyfikowała m.in. firma Verra z siedzibą w Waszyngtonie (DC, USA). Wyrosła na prawdziwą liderkę tego wschodzącego rynku, wycenianego na ponad dwa miliardy dolarów. Zatwierdza bowiem 75% offsetów węglowych świata, kontrolując 40% rynku. Jej program ochrony lasów deszczowych Ameryki Południowej wprowadzony został jeszcze przed podpisaniem Porozumień Paryskich. Niestety – zdaniem Source Material i gazet – niemal wszystkie (ponad 90%), wyceniane przez nią offsety okazały się prawdziwymi „kredytami fantomowymi”, nie odzwierciedlały bowiem faktycznego obniżenia emisji dwutlenku węgla. Nie przyniosły też obiecanych, dodatkowych korzyści dla różnorodności biologicznej, gatunków charyzmatycznych, wreszcie rdzennych plemion i ubogich rolników.

Jak kupić spokój sumienia ekologicznego?

Wśród klientów Verra obok koncernów znajdziemy również rządy, samorządy, zespoły muzyczne i kluby sportowe, jak choćby: easyJet, BHP, Gucci, Salesforce, Shell, Leon oraz Pearl Jam. Zakupiwszy kredyty przedsiębiorstwa mogły reklamować swoje produkty i usługi jako „neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla”. Zachęcało to ich klientów do dalszego korzystania z towarów i usług o wysokim śladzie węglowym np.: latania samolotami, jeżdżenia dieslami, używania plastikowych opakowań, noszenia ubrań z tworzyw sztucznych.

Wspólne śledztwo dziennikarskie Source Material, Guardiana oraz die Zeit polegało na: krytycznej analizie metod naukowych i rachunkowych przyjętych przez firmę Verra, tudzież dziesiątkach wywiadów z przedstawicielami społeczności tubylczych, szeregowych wykonawców projektów, praktyków i naukowców. Równolegle z pracą dziennikarzy bezstronną, naukowo precyzyjną oceną rzeczywistej skuteczności i uczciwości Verry zajął się zespół uczonych z Uniw. w Cambridge.

Nie wszystko złoto…

Choć Verra to przedsiębiorstwo prywatne, stała się swego rodzaju prawodawcą jako twórczyni norm środowiskowych dotyczących działań ratujących klimat, wdrażających zasady zrównoważonego rozwoju. Upowszechniła swój zweryfikowany standard węglowy (verified carbon standard, VCS), na nim zaś oparto ponad jeden miliard dolarów kredytów węglowych. Według tych dwóch dochodzeń dziennikarzy i uczonych:

  • jedynie kilka projektów Verra rzeczywiście zmniejszyło tempo wylesień;
  • 94% kredytów węglowych nie przyniosło żadnych korzyści dla klimatu;
  • Verra manipulowała danymi, zawyżając o 400% zagrożenie dla lasów deszczowych;
  • podczas działań na rzecz ochrony klimatu i bioróżnorodności łamano prawa człowieka społeczności lokalnych np.: w Peru strażnicy parku narodowego i policja burzyły domostwa i wypędzały z ojcowizny.

Ręka rękę myje, noga nogę wspiera

Konkurenci Verra postępują podobnie. Przykładowo powstała w Argentynie firma Pachama pośredniczy między właścicielami lasów a nabywcami offsetów węglowych. Nad peruwiańską rzeką Madre de Dios powstały „zrównoważone, zgodne ze standardami agroleśnictwa” plantacje orzechów. Pachama stworzyła dla nich kredyty węglowe, po czym sprzedała je modowemu gigantowi Giorgio Armani oraz australijskiej firmie Macquarie (banki, nieruchomości, agrobiznes i zielona gospodarka np.: farmy wiatrowe w UK). Hodowcy orzechów, nota bene obywatele Brazylii, a nie Peru, wycinali górskie lasy mgielne chroniące dorzecze harvesterami, a Pachama antydatowała mapy, zdjęcia satelitarne oraz rozmiar powierzchni objętej „zrównoważonym agroleśnictwem”.

Źródła

https://www.theguardian.com/environment/2023/jan/18/revealed-forest-carbon-offsets-biggest-provider-worthless-verra-aoe

https://twitter.com/Source_Mat?ref_src=twsrc%5Egoogle%7Ctwcamp%5Eserp%7Ctwgr%5Eauthor

https://www.source-material.org

https://www.source-material.org/buy-low-sell-high-what-they-dont-tell-you-about-carbon-offsets/

https://www.source-material.org/shell-drive-carbon-neutral-claims-in-doubt-after-forest-scrutiny/

https://www.source-material.org/vercompanies-carbon-offsetting-claims-inflated-methodologies-flawed/

https://verra.org/verra-response-guardian-rainforest-carbon-offsets/

Łąka pełna maków i chabrów oraz niebieskie niebo.

Komisja Europejska obniżyła w ramach strategii „Od pola do stołu” maksymalne limity pozostałości (MRLs) dwu popularnych neonikotynoidów (tiametoksamu oraz klotianidyny) w żywności i paszach, dostępnych w UE. Przepisy wejdą w życie na początku 2023 r.

To doskonały przykład działania typu win-win-win. Zyskują wszyscy obywatele UE oraz zwierzęta gospodarskie, bo nie będą truci pestycydami. Wygrywają także europejscy rolnicy i przetwórcy żywności, gdyż nie będą musieli konkurować z tanią, ale skażoną ww. neonikotynoidami żywnością oraz biodieslem spoza Wspólnoty, gdzie nie obowiązują tak restrykcyjne normy. Przede wszystkim jednak korzystają owady zapylające oraz pozostające w ich cieniu, pozostałe grupy pożytecznych i wymagających ochrony bezkręgowców.

Nie tylko pszczoła miodna

Neonikotynoidy to pestycydy o budowie chemicznej, a co za tym idzie wpływie na zwierzęta, zbliżonym do nikotyny, produkowane głównie przez firmy Shell i Bayer. W latach 90. XX wieku uważano je za o wiele bezpieczniejsze dla ludzi, innych kręgowców, wreszcie dla owadów zapylających od ówczesnych środków owadobójczych. Posiadają dwie cechy bardzo pożądane w chemicznej ochronie roślin: rozpuszczają się w wodzie (a nie tylko rozpuszczalnikach organicznych jak oleje i węglowodory) oraz wolno rozkładają w środowisku. Będą zatem z łatwością wchłaniane przez rośliny, a potem długo obecne w ich tkankach oraz glebie obok, zabezpieczając plony przed stawonogami. Problem w tym, że te same właściwości czynią z neonikotynoidów ogromne zagrożenie dla pożytecznych owadów i pająków. Rolnictwo potrzebuje nie tylko pszczoły miodnej, lecz również trzmieli i brzmików jako zapylaczy wielu roślin o kwiatach motylkowych, wargowych i długorurkowych. Rośnie też świadomość użyteczności samotnic jako wydajniejszych od pszczoły miodnej zapylaczy wielu upraw. KE i PE zwracają też uwagę na zanik bzygowatych: muchówek, których stadia dorosłe zapylają kwiaty, a larwy pożerają mnóstwo mszyc i innych pluskwiaków. Od dekad znane są korzyści z obecności pająków, kosarzy, mrówek i chrząszczy biegaczowatych jako drapieżców ratujących plony i lasy gospodarcze przed szkodnikami, a nas przed komarami czy meszkami. Motyle chronimy dla ich piękna oraz jako żywe wskaźniki dobrego stanu ekosystemów półnaturalnych i naturalnych. Na zakazie tiametoksamu oraz klotianidyny skorzystają również skorupiaki (choćby rodzime raki i chronione w Polsce „nieboraki”) ginące od spływu tychże pestycydów z pól ornych do oczek wodnych, rzek i jezior.

Nie tylko neonikotynoidy

Całkowite wycofanie neonikotynoidów z naszych pól i talerzy to krok w dobrym kierunku. Może jednak nie wystarczyć do poprawy dobrostanu pszczół ani do ocalenia innych grup stawonogów. Konieczna jest przebudowa całego rolnictwa, leśnictwa i miejskiej architektury zieleni. Trzeba staranniej pielęgnować pszczoły miodne, leczyć je z dręcza pszczelego oraz innych chorób, wreszcie wyjaśnić w pełni etiologię masowego ginięcia pszczół i dodatkowych rójek. Należy zadbać o pozostałe grupy zapylaczy, dla których właśnie konkurencja z hodowlaną pszczołą miodną bywa gwoździem do trumny. Prawa chroniące trzmiele, wiele gatunków motyli, mrówek i pająków ustanowiono w Polsce i krajach sąsiednich już dekady temu. Chodzi o to by je egzekwować. Trzeba tworzyć nowe pasieczyska poprzez zamianę trawników na miejskie łąki, zielone dachy budynków i przystanków, pnączowanie fasady, zakładanie sandariów, przede wszystkim upowszechnianie pasów kwietnych na wsiach. Te ostatnie działania bardzo pomogą także bzygom, biegaczom i pająkom. Troska o oczka wodne i starorzecza plus tworzenie ogrodów deszczowych i niecek retencyjnych, upowszechnianie mat denitryfikacyjnych, wreszcie oczyszczenie naszych wód słodkich z inwazyjnych gatunków to kroki do restytucji naszych raków. Warto zastanowić się, czy potrzebujemy aż tyle oleju rzepakowego? Przecież wyborne oleje spożywcze i niezłe paliwa można produkować z mnóstwa innych roślin. Chociażby lnicznik siewny wymaga dużo mniej nawozów i pestycydów, nie choruje tak często jak rzepak i rzepik, a fosfór udostępnia następnym plonom równie dobrze, jak na członka rodziny kapustowatych przystało.