W ostatnich latach dużą popularnością cieszą się programy masowych nasadzeń, często realizowane przez korporacje w ramach strategii ESG. Tymczasem badania wyraźnie pokazują, że sadzenie drzew na dużą skalę ma niewielki sens w kontekście walki ze zmianami klimatu, a w wielu przypadkach tworzy kolejne problemy dla środowiska naturalnego. Jakie błędy popełniamy i jakie alternatywy mamy, aby chronić cenną bioróżnorodność i ograniczyć emisję gazów cieplarnianych?
Nie ma wątpliwości co do tego, że drzewa świadczą ważne usługi ekosystemowe: magazynują duże ilości dwutlenku węgla i produkują niezbędny nam do życia tlen. I chociaż bezdyskusyjnie odgrywają ważną rolę w ochronie bioróżnorodności nie znaczy to, że ich masowe nasadzenia służą powstrzymywaniu zmian klimatycznych. Nieprzemyślane, często tworzone z myślą o wizerunku lub korzyściach finansowych fundatorów zalesianie, przynosi zdecydowanie więcej szkody, niż pożytku.
Dobrym przykładem tego typu projektu jest największy las posadzony przez człowieka w Izraelu, czyli położony na południowych wzgórzach judejskich Yatir. Zlokalizowany na terenie pustyni Negew, został zasadzony w celu ochrony gleby przed erozją, zwiększenia retencji wody oraz zalesienia pustynnego obszaru. Składa się głównie z gatunków drzew takich jak dęby tureckie, sosny alepskie i sosny czarne. Las Yatir jest także miejscem badań nad zalesianiem pustyni i jego wpływem na lokalne środowisko. Niestety, najnowsze wyniki dowodzą, że założenia przyświecające jego twórcom w dużej mierze okazały się błędne. Pierwotnie las Yatir miał magazynować wodę i dwutlenek węgla, oraz hamować ekspansję pustyni. Okazuje się jednak, że ponad 4 miliony drzew rosnących w jego obrębie faktycznie przyczyniają się do podnoszenia temperatury ziemi. Jak to możliwe?
Kolejnym problemem w przypadku masowych nasadzeń jest dobór wprowadzanych gatunków, niestety nadal często obcych dla danej lokalizacji. Podobne błędy mogą słono kosztować, co pokazuje przyklad z Południowej Afryki, gdzie wprowadzony w ten sposób, obcy gatunek akacji w szybkim tempie zaczął dominować nie tylko tereny, na których przeprowadzono kontrolowane nasadzenia. W efekcie nie osiągnięto więc pierwotnie założonych celów w kontekście walki ze zmianami klimatu, dodatkowo powodując konieczność drogiej i żmudnej walki z gatunkiem inwazyjnym. Ponadto, projekty masowych nasadzeń zakładają często tworzenie ogromnych monokultur. Ich obszary, z punktu widzenia ochrony bioróżnorodności, mają często ubogi, a wręcz ‘pustynny’ charakter. Monokultury są mało odporne na choroby i szkodniki, a także magazynują zdecydowanie mniej dwutlenku węgla niż lasy stanowiące dojrzałe ekosystemy, pełne połączeń pomiędzy współistniejącymi w ich ramach, licznymi gatunkami.
A co z aspektem społecznym podobnych inwestycji? Lokalne społeczności w wielu miejscach na świecie doświadczają dziś paradoksalnej sytuacji, w której otaczające je dojrzałe lasy podlegają wycince, podczas gdy kolejne tereny są przejmowane przez korporacje, wprowadzające na nich masowe nasadzenia. Za taki stan rzeczy odpowiadają często absurdalne z punktu widzenia przyrody regulacje prawne. Przykłądowo mieszkańcy Kostaryki otrzymują rocznie 125$ subwencji za każdy hektar przeznaczony pod nowe nasadzenia, podczas gdy ochrona już istniejących ekosystemów (mających szansę na naturalną regenerację) przynosi im jedynie 39$ rocznie. Takie różnice, szczególnie w krajach słabiej rozwiniętych, w znaczący sposób przyczyniają się do degradacji środowiska naturalnego na rzecz leśnej ‘produkcji’.
Podsumowując: dziś możemy z całą pewnością stwierdzić, że masowe nasadzenia drzew nie rozwiązują problemów związanych ze zmianami klimatycznymi. Szkodzą bioróżnorodności, często zajmując miejsce dojrzałych lasów. Rokrocznie z różnych przyczyn (m.in. wycinka czy coraz powszechniejsze pożary) znika z powierzchni Ziemi znika około 10 miliardów drzew, których nie zastąpią szkółki pełne sadzonek czy monokultury. Dodatkowo, wprowadzanie nowych nasadzeń zawsze wiąże się z kosztami ekologicznymi, nakładami finansowymi i czasem, który poświęcają na pracę ludzie zaangażowani w ich tworzenie.
Tymczasem najbardziej efektywne z punktu widzenia środowiska, ekonomii i gospodarowania zasobami ludzkimi rozwiązanie mamy na wyciągnięcie ręki. Leśne ekosystemy to złożone struktury, które, pozostawione w spokoju, nie tylko posiadają zdolność do autoregeneracji, ale także same dążą do swojej ekspansji. Naturalna regeneracja lasów to proces, w którym las odbudowuje się i odnawia bez interwencji człowieka. W tym procesie drzewa, rośliny i inne składniki ekosystemu samorzutnie rosną i rozwijają się we własnym sąsiedztwie i w miejscach, gdzie wcześniej doszło do zniszczenia lasu przez np. pożary, huragany, wiatr, czy wycinanie drzew.
Naturalna regeneracja lasów odgrywa kluczową rolę w przywracaniu różnorodności biologicznej oraz zachowaniu stabilności ekosystemów leśnych. Pomaga również w odbudowie środowiska naturalnego i zmniejszeniu negatywnego wpływu człowieka na środowisko, jednocześnie nie pochłaniając cennych zasobów, jak dzieje się to w przypadku wprowadzania nowych, masowych nasadzeń.
Materiał na podstawie publikacji The Guardian.