Ostatnie lata to czas intensywnego rozwoju łąk kwietnych w Polsce. W ciągu kilku lat powstały dziesiątki publicznych łąk. W zamyśle miały być piękne, ekologiczne, ekonomiczne i łagodzić skutki zmian klimatu. Czy miejskie łąki faktycznie tak działają? Na to pytanie postaramy się odpowiedzieć w czasie nadchodzącej konferencji. To pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce, w całości poświęcone dotychczasowym doświadczeniom zarządców i analizom naukowym dotyczącym miejskich łąk.
Łąki kwietne powstają na terenach publicznych, zakładają je wspólnoty, instytucje kultury czy spółki miejskie. Łany kwiatów chcą mieć nie tylko metropolie, ale także mniejsze ośrodki.
To czas, by dzielić się doświadczeniami i wspólnie projektować dalszy rozwój łąk kwietnych w polskich miastach. Zapraszamy osoby odpowiedzialne za projektowanie i utrzymanie publicznych terenów zieleni do udziału w pierwszej w Polsce konferencji poświęconej miejskim łąkom kwietnym i ich roli w zielono-niebieskiej infrastrukturze. Podczas czterogodzinnego spotkania posłuchamy wykładów ekspertów: praktyków i naukowców, którzy mają swój wkład w rozwój i badanie miejskich łąk. Druga część spotkania poświęcona będzie na debatę w gronie osób odpowiedzialnych za tworzenie łąk w polskich miastach. W gronie przedstawicieli administracji doświadczonych w zakładaniu łąk porozmawiamy o tym, jak w przestrzeni polskich miast sprawdzają się kwiaty zamiast trawników. Zainicjujemy także koalicję na rzecz miejskich łąk — stałą grupę wymiany doświadczeń i wyznaczania standardów.
Partnerami wydarzenia są: Stowarzyszenie Architektury Krajobrazu, ŁĄKI KWIETNE, Zieleń Miejska, Targi Gardenia, Lider Biznesu Ogrodniczego.
Udział w konferencji jest bezpłaty, jednak wymagana jest wcześniejsza rejestracja: https://forms.gle/17PijvSZXNNHxJ99A
Więcej informacji o konferencji: https://kwietna.org/co-z-ta-laka/
Dodatkowe informacje: Karolina Nawrot, prezes Fundacji Kwietnej
fundacja@kwietna.org | 505159215
Cele środowiskowe taksonomii UE to ważne cele chroniące naszą przyszłość. Taksonomia Unii Europejskiej (pełna, oficjalna nazwa Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2020/852 z dnia 18 czerwca 2020 r. w sprawie ustanowienia ram ułatwiających zrównoważone inwestycje, zwanego potocznie również Systematyką) to pierwszy na świecie, tak ustandaryzowany i wyczerpujący system klasyfikacji zrównoważonej działalności gospodarczej. Obejmuje wszystkie branże odpowiedzialne za ok. 80% emisji gazów cieplarnianych w UE, za wykorzystanie zasobów wód słodkich i Wszechoceanu, wreszcie za ubożenie różnorodności biologicznej. Podstawowym, najogólniejszym celem niniejszego rozporządzenia jest przekierowanie całokształtu inwestycji w kierunku technologii nisko- i zeroemisyjnych, tudzież wsparcie inwestorów i nabywców w podejmowaniu świadomych decyzji.
Cele środowiskowe nowego Rozporządzenia Wspólnoty to:
Tworzenie, a potem pielęgnacja łąk kwietnych doskonale wpisuje się we wszystkie cele ww. Rozporządzania. Omówmy to punkt po punkcie!
Łagodzenie zmian klimatu
Łąki kwietne ograniczają zmiany klimatu w różnych skalach. W skali mikro redukują efekt miejskiej wyspy ciepła, łącząc dotychczasowe i tworząc nowe korytarze nawietrzające. Dlatego kolejne metropolie włączają utrzymanie tych nowatorskich, trwałych i przemiennych użytków zielonych jako elementu przeciwdziałania zwiększonej umieralności ludzi, zwierząt domowych i wolnożyjących podczas upałów. Zielone przystank oraz zielone torowiska wydatnie poprawiają komfort termiczny pasażerów oczekujących na środki komunikacji publicznej lub zbierających się przed strajkiem. Wzmacnia to ochronę grup najwrażliwszych: seniorów, dzieci, uchodźczyń wojennych oraz obywateli sprawnych inaczej.
Masowe zastępowanie trawników miejskimi łąkami ogranicza zużycie paliw kopalnych i biopaliw napedzających kosiarki mechaniczne oraz metali ziem rzadkich, używanych w akumulatorach kosiarek elektrycznych.
Miejskiej łąki, tym bardziej niecki retencyjnej czy ogrodu deszczowego, nie trzeba dodatkowo podlewać, sama przecież wybornie retencjonuje wody opadowe i spływowe. W razie ekstremalnych suszi upałów można ją ewentualnie nawadniać szarą wodą z prania, mycia się albo basenów miejskich. Łąki kwietne, tudzież pozostałe powierzchnie rozszczelnione i przepuszczalne stanowią coraz ważniejszy element systemowego zagospodarowywania wód opadowych i roztopowych, przywracających naturalną retencję w miastach i suburbiach.
Adaptacja do zmian klimatu
Wiele szkód spowodowanych zmianami klimatu bądź przez nie potęgowanych (jak inwazje gatunków obcych geograficznych, masowe wymieranie owadzich zapylaczy, wymieranie ptaków przywiązanych do tradycyjnego krajobrazu rolniczego i bagien) wciąż trwa. Dlatego tak istotna będzie ich kompensacja bądź naprawa.
Prawidłowe utrzymywanie łąk kwietnych, sandariów, ogrodów deszczowych i zielonych dachów wydatnie przyczynia się do ochrony zapylaczy oraz innych, pożytecznych bezkręgowców na obszarach miejskich i przemysłowych. Szczególnie ważne jest tworzenie korytarzy ekologicznych, żerowisk i schronień dla dzikich zapylaczy, pozostających w cieniu pszczoły miodnej. Już wstępne badania łąk kwiatowych z warszawskich Pól Mokotowskich wykazały tam obecność paru rzadkich gatunków trzmieli, podawnych wcześniej tylko z Puszczy Kampinoskiej. Miejskie łąki oraz ogrody deszczowe to także sztuczne, ale jakże potrzebne ostoje dla ptaków, płazów, gadów oraz ssaków (jeży, kretów), regulujących populację szkodliwych stawonogów, w tym komarów, gzów, tudzież obcych gatunków meszek i kleszczy.
Jeżeli fale upałów i deficyty wody będą się nasilać mimo naszych działań warto będzie obsiewać łąki niestosowanymi dotąd gatunkami i odmianami roślin odporniejszych na suszę, niekiedy również na zasolenie podłoża, swego rodzaju miejski xeriscaping. Wielką rolę winna tu odegrać współpraca trzeciego sektora i biznesu z ogrodami botanicznymi, zajmującymi się aklimatyzacją potencjalnie użytecznych, nieinwazyjnych w Polsce gatunków Azji Środkowej, Mniejszej i Zakaukazia, jak szachownice, pustynniki, tulipany botaniczne i dzikie czosnki.
Tworzenie łąk kwietnych doskonale współgra z przygotowaniem społeczeństwa na zmiany klimatu poprzez zieloną edukację. Ścieżki edukacyjne towarzyszą od początku miejskim łąkom i hotelikom dla owadów, wpisując się w szeroko rozumianą edukację ekologiczną, przeznaczoną dla wszystkich grup społecznych, wiekowych i zawodowych. Sprzyja to jednolitemu brandingowi adaptacji do zmian klimatu, współpracy na szczeblu lokalnym krajowym i międzynarodowym, wreszcie tworzeniu spójnych systemów zawiadamiania mieszkańców o zagrożeniach.
Zrównoważone wykorzystywanie i ochrona zasobów wodnych i morskich
To oficjalne, powtarzające się w setkach komentarzy prasowych, sformułowanie jest o tyle nieprecyzyjne, że morza to przecież najrozleglejsze z naturalnych zbiorników wodnych. Zasoby wodne to w nomenklaturze Taksonomii gatunki, siedliska oraz usługi ekosystemowe wód słodkich, natomiast zasoby morskie to analogiczne dobra Wszechoceanu. Szereg gatunków ryb i bezkręgowców podejmuje regularne wędrówki z wód słonych do słodkich i odwrotnie, a niektóre ekosystemy jak ujścia rzek, zalewy, jeziora mierzejowe, wreszcie niemal cały nasz Bałtyk posiadają charakter wybitnie pośredni między pełnomorskimi a słodkowodnymi. Może to rodzić problemy w ich przypisaniu do zasobów słodko- bądź słonowodnych.
Szczególny nacisk położony w Taksonomii nazrównoważone wykorzystywanie i ochrona zasobów wodnych i morskich to ukłon w stronę raportów agend Narodów Zjednoczych i Wspólnoty Europejskiej, jak również organizacji pozarządowych, podnoszących alarm z powodu przełowienia mórz, blaknięcia raf koralowych, zaburzeń prądów morskich (zwłaszcza El Nino i Golfsztromu) oraz wielu innych, niepożądanych działań na oceanach. Najnowsze rapoty FAO i WWF alarmują ws. zagłady ryb chrzęstnoszkieletowych, przyłowu ptaków, ssaków i żółwi oraz malejącego pogłowia gatunków dwuśrodowiskowych, przede wszystkim łososi, jesiotrów i węgorzy. Unia zrobiła tu naprawdę wiele, implementując Dyrektywy: Wodną, D. Azotanową, Ściekową czy Siedliskową; ratyfikując Konwencję Ramsarską, pozostaje jednak jednym z głównych trucicieli tychże zasobów słodko- i słonowodnych. Słynie także szeroko z eksploatacji zasobów wielu innych akwenów Światowego Południa.
Przekształcając trawnik na łąkę kwietną ograniczamy zużycie wody słodkiej. Wzmacniamy także lokalną, małą retencję glebową i biologiczną.
Przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym
Gospodarka obiegu zamkniętego (pol. GOZ, ang. circular economy, CE) to cały, regeneracyjny ustrój gospodarczy i społeczny wraz z jego środowiskiem prawnym, finansowym i edukacyjnym, zrywający ze wcześniejszymi formami gospodarki liniowej, takimi jak wolnorynkowy kapitalizm XIX i XX wieku, sowiecki komunizm, niemiecki i włoski faszyzm, wreszcie nowożytne formy gospodarki pańszczyźnianej, merkantylizmu i fizjokratyzmu. Wszyskie, wyliczone tu ustroje gospodarki liniowej bazowały na ciągłym wzroście gospodarczym za cenę lawinowo rosnącego zużycia surowców nieodnawialnych i warunkowo odnawialnych, jak również powiększającego się wolumenu odpadów. Gospodarka obiegu zamkniętego stanowi rewolucyjne odwrócenie tego podejścia, chociaż wdrażana jest powoli, metodami całkowicie pokojowymi i demokratycznymi. GOZ po pierwsze zachowuje jak najdłużej wartość zasobów zamiast maksymalizować wartość dodaną jak w gospodarkach liniowych. Po drugie doskonali gospodarkę zasobami nieodnawialnymi i odnawialnymi, nie zaś optymalizuje ich przepływy z dzikiej przyrody, górnictwa i rolnictwa do rozmaitych branż produkcji, transportu i usług. Trzecią, kluczową różnicą między dawnymi, liniowymi podejściami a obiegiem cyrkularnym pozostaje wzrost efektywności używania, w tym odtwarzania dób przez ich recykling i upcykling w GOZ w przeciwieństwie do dążeń gospodarek liniowych do wzrostu efektywności wydobycia i/lub produkcji dóbr. Wdrażanie GOZ w Polsce koordynuje Ministerstwo Rozwoju.
Utrzymywanie miejskich łąk kwiatowych wybornie wpisuje się w implementację GOZ, albowiem ogranicza zużycie wody i paliw kopalnych. Redukcja hałasu oraz alergizujących pyłków traw wpływa korzystnie na zdrowie publiczne mieszkańców, co zmniejsza zużycie lekarstw oraz energii w sektorze medycznym i opieki społecznej. Najpiękniejsze łąki kwietne wyrastają na stosunkowo jałowych glebach miejskich, nie wymagając dodatkowego nawożenia. Pozwala to na ogromne oszczędności soli fosforu, jakże potrzebnych w innych branżach (rolnictwie, medycynie, przemyśle zbrojeniowym), a zarazem tak niepożądanych w wodach słodkich, szczególnie w rezerwuarach wód pitnych i na obszarach chronionych. Pamiętajmy, że produkcja nawozów sztucznych, zwłaszcza azotowych wiąże się z ogromnym zużyciem prądu. Także torf i jego pochodne nie są nawozem przyjaznym przyrodzie, skoro ich wydobycie wiąże się z nieodwracalną zagładą mokradeł, tudzież wzrostem emisji gazów cieplarnianych z gruntów. Oszczędzania pozostałych nawozów naturalnych jest bardzo wskazane – kiedyś już dochodziło do wojen o pokłady guana i saletry. Łąki kwietne to także niższa emisja gazów cieplarnianych gdyż oszczędzamy energię niezbędną przy produkcji rabatówki (sadzonek na kwietniki miejskie i wiejskie) w inspektach i szklarniach.
Zapobieganie zanieczyszczeniu i jego kontrola
Rolę miejskich łąk w ograniczaniu zanieczyszczeń pochodnymi nawozów sztucznych i naturalnych, tudzież w ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych omówiono w poprzednich rozdziałach.
Warto przypomnieć, że hałas także stanowi zanieczyszczenie, zaś dzięki łąkom miejskim wyraźnie redukuje się terkot i szum kosiarek.
Ochrona i odbudowa bioróżnorodności i ekosystemów
Ochrona zachowanych ekosystemów i gatunków, jak również odtwarzanie siedlisk oraz populacji stanowi fundament nie tylko Taksonomii, lecz w ogóle całego Europejskiego Zielonego Ładu oraz Unijnej Strategii na rzecz Bioróżnorodności do 2030 r., w tym Zielonej Transformacji naszych Miast.
Przekształcanie nieużytków, zabetonowanych placów czy wyasfaltowanych boisk w łąki miejskie, a zaniedbanych glinianek i betonowych fontann w ogrody deszczowe lub niecki retencyjne przywraca łączność między pozostałościami przyrody. Już teraz większość ludności UE zamieszkuje miasta. Tereny te stają się również coraz ważniejszymi ostojami wielu gatunków wolnożyjących. Do wielkomiejskiego życia adaptują się kolejne gatunki, w tym te dotychczas unikające człowieka jak sokoły wędrowne czy nurogęś. Dołóżmy wszelkich starań, by kwiatowe kobierce naszych miast stały się nowymi ostojami ginących i pożytecznych bezkręgowców! Nad Wisłą warszawską poczyniono już pewne kroki w tym kierunku, wysiewając łąki oparte o miejscowe, mazowieckie i podlaskie ekotypy ziół łąkowych, w tym rośliny żywicielskie Dyrektywowych motyli, szczególnie modraszków i czerwończyków. Siew kwietnych łąk na wałach i międzywalu rzek i kanałów staje się dobrym standardem przy robotach budowlanych i utrzymaniowych na polskich ciekach, uzupełniającym nasadzenia drzew, udrażnianie zapór przepławkami i bystrotokami dla ryb, kopanie oczek wodnych dla płazów, retytucję rodzimych gatunków raka, tudzież tworzenie czatowni dla dzierzb i szponiaków.
Czerwona lista Polski gatunków ustępujących i rzadkich nie stanowią wprawdzie bezpośrednio źródła prawa, lecz powinny przyczyniać się do aktualizacji list gatunków prawnie chronionych, a także planów ochrony i planów zadań ochronnych dla parków narodowych i rezerwatów. Letni, 78 tom czasopisma Chrońmy Przyrodę Ojczystą przyniósł cenny materiał dla wszystkich miłośników i praktyków ochrony przyrody w Polsce: zupełnie nową, scaloną redakcyjnie Czerwoną Listę Kręgowców naszego kraju, opracowaną przez nestora tego typu opracowań: prof. Zbigniewa Głowacińskiego.
Najbardziej oryginalnym wkładem autora jest ocena stopnia zagrożenia czworonogów: ssaków, płazów i gadów. Równo dwadzieścia lat po publikacji poprzedniej czerwonej listy kręgowców ziem polskich dodano do niej: jeden gatunek ssaka (łosia), pięć gatunków płazów (kumaka górskiego, huczka ziemnego, żabę jeziorkową, rzekotkę drzewaną i salamandrę plamistą) oraz podwyższenie kategorii zagrożenia dla trzech rzadkich gatunków ssaków (morświna, nornika śnieżnego i podkowca dużego). Dwu dalszych gatunków (koszatkę i mroczka pozłocistego) nie uznano za zagrożone obecnie. Szkoda, że lista wciąż ignoruje wyniki badań taksonomicznych, które rozbiły krajowe populacje rzekotek drzewnych i padalców na dwa gatunki: rzekotkę wschodnią i rz. zachodnią oraz padalca kolchidzkiego oraz właściwego p. zwyczajnego. Nie podjęto w ogóle próby nadania kategorii innym gadom i płazom odnalezionym w ostatnich latach w Polsce, a uznawanym niekiedy za rodzime jak: zaskroniec rybołów, murówka zwyczajna, ropucha zmienna i żaba bałkańska.
Oceniając ptaki wykorzystał praktycznie bez zmian Czerwoną Listę, przygotowaną pod auspicjami OTOP w 2020 r. (Wilk i in.). Jedynie w przypadku najspospolitszych gatunków o kategorii zagrożenia LC (“least concern”) wykazano się pewną oryginalnością, nie przenosząc ich mechanicznie z ww. listy zespołu Wilka.
Dla ryb i kręgoustych postęp okazał się niewielki, gdyż oceny Głowacińskiego są takie same jak zespołu Witkowskiego z ich klasycznej już listy sprzed 13 lat. Tymczasem lista Witkowskiego et consortes wymaga pilnych aktualizacji, tak z racji klęski ekologicznej na Odrze, jak i ukazania się unijnych czerwonych list ryb morskich, dwuśrodowiskowych i słodkowodnych.
Wnioski z analizy najnowszej listy Głowacińskiego zatrważają, choć dla szeregu gatunków pozwalają też na umiarkowany optymizm, nawet pewną dumę z sukcesów polskiej ochrony gatunkowej. Na liście znalazło się 181 gatunków zatem o 30 więcej niż 20 lat temu. Krajowa fauna straciła w ciągu ostatnich dwu wieków co najmniej 23 gatunki kręgowców, przede wszystkim ptaków. Za mocno (EN – zagrożone i VU – narażone) lub bardzo mocno zagrożone wymarciem (CR, krytycznie zagrożone) uznano 88 gatunków. Niemal 40 kolejnych niby pozostaje względnia pospolita, czasami łowna lub tęiona jako szkodniki, jednak znajduje się blisko stanu zagrożenia (NT).
Dla miłośniczek łąk szczególnie niepokojący będzie wzrost zagrożenia wielu gatunków przywiązanych do tradycyjnie utrzymywanych, trwałych użytków zielonych: łąk kośnych, pastwisk i miedz. Pośród najbliższych wymarcia, krytycznie zagrożonych (CR) gatunków Polski będą to:
Bezpowrotnie wymarły w skali całego świata co najmniej dwa gatunki megafauny, a zarazem krewniacy zwierząt gospodarskich, potencjalnie stanowiący bezcenne źródło genów dla hodowli: tur i tarpan (EX – bzpowrotnie wymarłe na całym świecie). Z Polski i większości krajów sąsiednich znikły, a przynajmniej przestały się rozmnażać (RE – regionalnie wymarłe i EXP – wymarłe w Polsce), mniej lub bardziej związane z łąkami:
Odróżnienie zwierząt krytycznie zagrożonych od już wymarłych nie zawsze było proste, jak świadczy o tym przypadek karliczki, odkrytej w 2021 r. na mokrych łąkach okolic Włodawy po 163 latach od wcześniejszych notowań w Polsce.
Najświeższa czerwona lista pokazuje, że gatunki trwałych użytków zielonych należą do najsilniej zagrożonych w skali Polski i sąsiednich państw. Dlatego niezbędne jest dalsze wzmacnianie ochrony tego typu siedlisk, jak również tworzenie zbliżonych doń, nowego typu ekosystemów: pasów kwiatowych na wsiach oraz łąk kwietnych na obszarach przemysłowych i wielkomiejskich.
Jednym z przejawów Antropocenu, prócz zmian klimatu oraz inwazji gatunków obcych pozostaje tzw. światowy kryzys zapyleń. Na obszarze Wspólnoty Europejskiej objawia się on zarówno dramatycznym spadkiem liczebności populacji owadów zapylających, jak i pogorszeniem kondycji udomowionego zapylacza: pszczoły miodnej, nie wspominając o rosnących trudnościach z domestykacją następnych gatunków insektów, szczególnie trzmieli, murówek, miesierek oraz innych samotnic. Ubytek liczebności odnotowano dla co trzeciego gatunku błonkówek i motyli, a co dziesiąty z nich znalazł się na skraju wymarcia (funkcjonalnie już wymarł, choć utrzymuje się w nielicznych obszarach chronionych i bankach genów).
Rośliny okrytozalążkowe bywają samopylne lub zapylane przez wiele czynników ożywionych i nieożywionych, w tym wiatr, wodę, ślimaki, drobne kręgowce lub samych farmerów. Tym niemniej insekty pozostają najważniejszymi zapylaczami w skali Ziemi oraz UE, niezbędnymi dla dalszego funkcjonowania ekosystemów lądowych, zachowania dobrostanu człowieka, w tym bezpieczeństwa żywnościowego, a w przyszłości również paliwowego. Paliwowego z uwagi na konieczność zastępowania paliw kopalnych, torfu, energii elektrycznej z wyłączanych hydroelektrowni i siłowni jądrowych, z farm wiatrowych unieruchomionych wskutek przerwania łańcuchów dostaw i kontrsankcji Organizacji Szanghajskiej etc. biodieslem z rzepaku oraz innych gatunków owadopylnych, bioetanolem, renesans znaczenia biomasy jako środka opałowego).
Owadzi zapylacze co roku wykonują we Wspólnocie Europejskiej pracę wartą co najmniej 5 000 000 000 euro.
Punkt 47 Wniosku do Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie Odbudowy Zasobów Przyrodniczych przypomina o wcześniejszych inicjatywach Wspólnoty dla dobra owadzich zapylaczy. Przykładowo 1 czerwca 2018 r., w odpowiedzi na apele Parlamentu i Rady, Komisja Europejska uruchomiła Inicjatywę UE na rzecz owadów zapylających. Parlament Europejski oraz Rada wezwały do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków w walce z kryzysem zapyleń, w tym: utworzenia ogólnounijnych ram monitorowania owadów zapylających, ustanowienia jasnych celów i wskaźników dotyczących odwrócenia spadku liczebności owadów zapylających oraz radykalnego ograniczenia użycia pestycydów. Europejski Trybunał Obrachunkowy zalecił, by Komisja ustanowiła niezbędne mechanizmy zarządzania działaniami wdrażanymi dla dobra owadzich zapylaczy, tudzież do skrupulatnego monitorowania tych prac.
Następny, 48 punkt ww. Wniosku… w sprawie Odbudowy Zasobów Przyrodniczych dotyczy racjonalnego, przyjaznego przyrodzie stosowania chemicznych środków ochrony roślin, a konkretnie zakazuje używania pestycydów na terenach ekologicznie wrażliwych, z których wiele ujęto w niniejszym Wniosku oraz Załącznikach. Za obszary wrażliwe ekologicznie uznano m.in. tereny podmokłe, wiejskie o wysokiej bioróżnorodności, tudzież ostoje gatunków ginących ujętych w Europejskiej, narodowych i regionalnych czerwonych listach i czerwonych księgach bezkręgowców.
Definicję terenów wiejskich/krajobrazów o wysokiej bioróżnorodności na gruntach rolnych podano w pkt. 52. Obejmują one: strefy buforowe naturalne i sztuczne (sródpolne miedze tradycyjne, miedze nowoczesne czyli pasy kwietne), ugory i zapusty podlegające albo niepodlegające płodozmianowi, żywopłoty, pojedyncze drzewa lub grupy drzew, rzędy drzew, rodzinne ogródki działkowe i inne ogródki przydomowe dzierżawców koło latyfundiów, rowy, strumienie, małe tereny podmokłe, w tym oczka wodne, tarasy, kopce kamieni, kamienne ściany, pryzmy gałęzi, pozostałe elementy związane z miejscową kulturą (kurhany, kręgi kamienne, kapliczki). Wszystkie one tworzyć mają przestrzeń dla roślin dziko rosnących i dzikich zwierząt, w tym owadów zapylających oraz pożytecznych bezkręgowców drapieżnych, łagodzić zmiany klimatu, ułatwiać dostosowanie do niepowstrzymalnych już zmian klimatu, zapobiegać erozji i zmęczeniu gleby, oczyszczać powietrze i wodę, tłumić hałas, a także wspierają wydajność rolnictwa, leśnictwa, paludikultur oraz pozostałych upraw zależnych od owadów zapylających. Za składowe krajobrazu o wysokiej bioróżnorodności warunkowo uznaje się także: drzewa i krzewy produktywne (owocowe, lecznicze, miodo-, korko- i drewnodajne) oraz elementy produktywne w nieproduktywnych żywopłotach (rośliny owocodajne i owadopylne np.: jarzębina, rodzime gatunki dzikich róż i głogów, kalina koralowa, szakłak itd. jako domieszki w szpalerach wiatropylnych, nieowocodajnych iglaków np.: tuj, świerków), pod co najmniej dwoma warunkami: pozyskaniu owoców, miodu, korka, liściarki, drewna, galasów etc. w sposób przyjazny przyrodzie oraz rezygnacji z użycia pestycydów w ochronie tychże roślin drzewiastych.
Wprowadza się wymóg systematycznego zwiększania udziału ww. składników krajobrazu o wysokiej bioróżnorodności na użytkowanych rolniczo terenach wsi, przedmieść i miast. Docelowo stanowić winny co najmniej 10% powierzchni gruntów rolnych. Działania na rzecz ww. krajobrazów muszą być sharmonizowane z poprawą pozostałych, kluczowych wskaźników przede wszystkim: 1) indeksu liczebności motyli spotykanych na obszarach trawiastych oraz 2) zasobów węgla organicznego w glebach mineralnych na gruntach ornych.
Komisja, Rada i Parlament Europejski zdają sobie sprawę z piętrzących się trudności przyrodniczych, gospodarczych i społecznych, szczególnie po wybuchu pandemii, pełnoskalowej wojny w Ukrainie oraz hiperinflacji, a przykład kolapsu rolnictwa i turystyki, a potem wszystkich struktur społecznych na Sri Lance stanowi groźne memento dla rządzących. Stąd konieczność ostrożności i oszczędności oraz łagodzenia nieuniknionych napięć społecznych przy wdrażaniu tych dalekosiężnych planów w zakresie odbudowy siedlisk i gatunków chronionych na mocy dyrektyw 92/43/EWG i 2009/147/WE, owadów zapylających, a także ekosystemów słodkowodnych, miejskich, rolniczych i leśnych. Dlatego w pkt. 59 Wniosku… w sprawie Odbudowy Zasobów Przyrodniczych położono szczególny nacisk na synergię w odbudowie ekosystemów morskich i lądowych Wspólnoty. Zabiegi konieczne oraz dobre praktyki przybliżające realizację jednego konkretnego celu niemal zawsze przyczynią się do osiągnięcia pozostałych celów bądź do sprawniejszego wywiązania się z innych zobowiązań. Komisja, Rada i Parlament Europejski rozumieją, że poszczególne kraje członkowskie oraz ich autonomiczne terytoria zamorskie będą uwzględniać swoje szczególne uwarunkowania społeczne, gospodarcze i wojskowe, by jak najlepiej wykorzystać ograniczone zasoby ludzkie, finansowe, techniczne i czasowe. Całe społeczeństwo musi dysponować realną, odpowiednio wczesną możliwością udziału w przygotowaniu tych planów, a osiągnięciom tradycyjnego rolnictwa, leśnictwa czy rybołówstwa należy się szacunek. Krajowe plany odbudowy muszą oprzeć się o najlepsze z dostępnych dowodów naukowych.
Punkt 77 wskazuje dodatkowe uprawnienia wykonawcze, jakie muszą być przekazane Komisji Europejskiej, w celach:
Powyższe uprawnienia wykonywane muszą być zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego oraz Rady (UE) nr 182/2011108.
Artykul 8. zatytułowany „Odbudowa populacji owadów zapylających” przyszłego Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie Odbudowy Zasobów Przyrodniczych uzyska zapewne następujące brzmienie:
„1. Państwa członkowskie muszą odwrócić tendencję spadku populacji owadów zapylających do 2030 r., a następnie osiągnąć i utrzymać tendencję wzrostową w zakresie liczebności tej populacji, mierzoną co trzy lata po 2030 r., aż do osiągnięcia zadowalających poziomów, zgodnie z art. 11 ust. 3.
2. Komisja przyjmuje akty wykonawcze w celu określenia metody monitorowania populacji owadów zapylających. Te akty wykonawcze przyjmowane są zgodnie z procedurą sprawdzającą, o której mowa w art. 21 ust. 2.
3. Metoda, o której mowa w ust. 2, zapewnia znormalizowane podejście do gromadzenia rocznych danych na temat liczebności i różnorodności gatunków owadów zapylających oraz do oceny tendencji dotyczących populacji owadów zapylających.”
Autor publikacji:
Adam Kapler-niezależny botanik, łąkarz miejski, aktywista, historyk nauk ścisłych i dziennikarz naukowy, do niedawna związany z Ogrodem Botanicznym – Centrum Zachowania Różnorodności Roślin w Powsinie. Jako botanik zajmuje się między innymi biologią konserwatorską, genetyką i filogeografią gatunków ginących w Europie Środkowej, a także biologią i ekologią dziko występujących krewniaków roślin uprawnych (CWR).
Wykorzystane piśmiennictwo:
Podczas warsztatów motylowych sporo uwagi poświęciliśmy nie tylko lepiej znanym gatunkom dziennym, lecz także ich słabo poznanym krewniaczkom: ćmom. Posłużyliśmy się starą, acz niezastąpioną metodą ich przywabiania, przy użyciu mocnej lampy oraz białego ekranu. Motyli nocnych oraz innych owadów było naprawdę mnóstwo. Prócz wszędobylskich gatunków miernikowców, a spośród zawisakowatych nastrosz lipowiec Mimas tiliae, zmrocznik gładysz Deilephila elpenor, jego mniejszy kuzyn pazik D. porcellus czy zawisak borowiec Sphinx pinastri jak trafiały się i entomologiczne perełki, o jakich obecności w „Kwietnym Gospodarstwie” nie śmieliśmy marzyć. Jednym z nich był z pewnością postojak wiesiołkowiec Proserpinus proserpina.
Postojak wiesiołkowiec, przez niektórych owadziarzy zwany po prostu „prozerpiną” to prawem chroniony (Konwencja Berneńska, Dyrektywa Siedliskowa, polska ustawa o ochronie przyrody), bardzo rzadki w Polsce motyl nocny z rodziny zawisakowatych Sphingidae. Zawisaki jak sama nazwa wskazuje potrafią pionowo zawisać w powietrzu, co upadabnia je do helikopterów, jastrzębi (stąd ang. hawk moths – ćmy jastrzębie) albo kolibrów. Zaliczamy je do najszybciej i najsprawniej fruwająych owadów, bez kłopotow pokonujących dziesiątki kilometrów, zdolnych czasem do imponujących wędrówek porównywalnych z ptasimi. Najwięcej gatunków spotykamy pod równikiem. Na ich kluczową rolę w zapylaniu orchidei zwracał uwagę już Karol Darwin. Mózna tam mówić o całej grupie „kwiatów zawisakowych”: jasnych, rurkowatych, o bardzo słodkim zapachu. Wiesiołkowca podawano z ogromnych obszarów Eurazji, od Pirenejów na zachodzie po Uzbekistan i Turkmenistan na wschodzie, od Polski, krajów bałtyckich i zachodnich guberni Rosji na północy do Maroka, Libanu i Syrii na południu. Na południu zasięgu wydaje dwa pokolenia dorosłe rocznie: pierwsze w marcu, następne w czerwcu lub lipcu.
Dorosłe ćmy widuje się w Polsce od pierwszej dekady maja po trzecią dekadę czerwca. Nocami odwiedzają aromatyczne kwiaty o budowie rurkowej lub motylkowatej, słabo lub wcale niedostępne dla większości błonkówek i motyli, jak choćby: żmijowce, farbownika, lilaka, dąbrówek, groszków, tudzież wiciokrzewy (kapryfolia) i rododendrony. Wiele wśród nich przedstawicieli rodziny goździkowatych, dawniej tępionych przez rolników jako niesmaczne dla bydła i koni, ew. także chwasty zbóż i okopowych, a wziętych do uprawy jako kwiaty miejskich łąk: smółek, firletek, bniecy, lepnic czy krowiziołu.
Zaniepokojone gąsienice postojaka kurczą się, co upodabnia je do egipskich rzexb sfinksa. Stąd zresztą pochodzi nazwa naukowa całej rodziny. Od wyklucia z jajek do ostatniej wylinki larwy postojaka pozostają jasno zielone. Ostatnia linka przynosi właściwe, znane z większości albumów ubarwienie gąsienic: albo siwo brunatne z ciemniejszą linią grzbietową i fałszywymi, „pawimi oczkami” na końcu ciała, albo zielone. Głowa przybiera wielorakie odcienie szarych fioletów, umbrowej żółci przechodzącej w brąz albo innych beżów. Ważnym wyróżnikiem tego zawisaka pozostaje także róg w odwłokowej części grzbietu. Koniec żerowania, a początek przepoczwarzania się przypada na sierpień.
Poczwarka „prozerpiny” charakteryzuje się czerwonawym kolorem, z racji połysku zdaje się jakby nawoskowana. Zimuje w gruncie bądź pod uschniętymi pozostałościami roślin żywicielskich. Nowe pokolenie uskrzydlonych postojaków wychodzi wiosną z ukrytych w głębi ziemi poczwarek. Niejako budzi się do życia w tej samej chwili co większość przyrody, w tym kwiaty wiosny. Autorowi nazwy naukowj kojarzyło się to z mitem o Prozerpinie, córce Matki-Ziemi porwanej, potem zaślubionej przez boga podziemi Plutona. Według wierzeń Greków i Rzymian Prozerpina wracała co roku na powierzchnię by nacieszyć się Słońcem, a potem zstępowała do świata zmarłych, do męża.
Postojakom wiesiołkowcom zagraża przede wszystkim zanik tradycyjnie użytkowanych siedlisk ekotonowych jak miedze oraz okrajki leśne. Znane polskim badaczom populacje zanikają wszędzie tam, gdzie komasuje się pola i użytki zielone, ewentualnie przeznacza je pod zabudowę lub kopalnie. W dłuższej perspektywie czasowej równie mocno szkodzi im brak jakiekolwiek użytkowania, co oznacza sukcesję naturalną ku zbiorowiskom leśnym.
„Prozerpina” może korzystać z akcji czynnej ochrony niskiej roślinności sucholubnej lub- przeciwnie – bagiennej, realizowanych w Parku Nar. „Ujście Warty” z myślą o ptakach. Tylko część stanowisk postojaka znalazło się w granicach obszarów Natura2000, jeszcze mniej w obrębie rezerwatów np.: „Winiary”. Nie przeszkadza to jednak w osiągnięciu właściwego stanu ochrony tej pięknej ćmy, o ile zachowa się w Polsce tradycyjną mozaikę krajobrazów rolniczo-leśnych. Skoro jednak nasze rolnictwo zmierza w kierunku wielkoobszarowych, mocno uprzemysłowionych gospodarstw farmerskich wskazane jest tworzenie dotąd niespotykanych siedlisk zastępczych. Ogromną rolę odegrać tu mogą zarówno miejskie łąki kwietne, jak i wiejskie pasy (miedze kwiatowe) na plantacjach i między posesjami. Murawy i zadrzewienie świetne dla „prozerpin” zwykle są bardzo dobre także dla trzmieli oraz wielu ptaków krajobrazu wiejskiego (dzierzb).
Entomolodzy dziwią się niekiedy, czemu postojaka spotkać można w tak niepodobnych ekosystemach, raz upalnych i suchych, a raz chłodnych i podmokłych? Sytuacja staje się bardziej zrozumiała, gdy uwzględni się preferencje siedliskowe roślin pokarmowych jej gąsienic. Te niby są ograniczone do przedstawicielek rodziny wiesiołkowatych: wierzbówek Chamaenerion, wierzbownic Epilobium oraz wiesiołków Oenothera. Obecność krwawnicy Lythrum jako alternatywnej rośliny pokarmowej larw także wpisuje się w te upodobania, gdyż krwawnicowate to grupa siostrzana wiesiołkowatych. Wszystkie te rodzaje łączy zamiłowanie do siedlisk widnych, otwartych i półotwartych, jednak znajdzie się tu parę gatunków tolerujących cień jak wierzbownice: górska, różowa i drobnokwiatowa, wnikające w głąb lasów, byle mokrych. Poza tym jednak spotykamy tu najrozmaitsze preferencje względem wilgotności i zasobności podłoża. Wśród samych tylko wierzbownic rosnących w Polsce spotkamy przecież i gatunki mokradeł (bladoróżowa, błotna), i suchych, kwaśnych piaszczysk czy granitowych piarżysk (w. wzgórzowa).
Mimo objęcia monitoringiem jako gatunku „naturowego” postojak wciąż należy do zwierząt słabo zbadanej, nie do końca zrozumiałej nawet fachowców biologii. O ile w latach 2013-14 potwierdzano jego obecność sposobem „na światło”, o tyle monitoring w 2018 r., oparty o poszukiwania gąsienic na ich roślinach pokarmowych okazał się porażką. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy „prozerpina” należy do ciem o populacjach efemerycznych, z natury nietrwałych? Silnie zależnych od przypadkowych fluktuacji pogody? Napływu osobników z południa Europy?
Rosnąca liczba obserwacji postojaka „na światło” wskazuje albo na rosnącą liczbę naukowców (zawodowych i amatorów), albo na niedoszacowanie liczby stanowisk i liczebności populacji w XIX i XX w., albo na odradzanie się i reekspansję gatunku (trochę jak u żołny wśród ptaków). Biorąc pod uwagę wymagania pokarmowe gąsienic oraz form dorosłych (imagines) można się zastanawiać, czemu postojak tak słabo wykorzystuje nowe możliwości, oferowane mu przez człowieka? Dzięki ludziom do Polski trafiło parę rodzajów kwiatów z rodziny wiesiołkowatych, kilkaset lat temu spotykanych tylko na półkuli zachodniej, jak znane z pasów kwiatowych i miejskich łąk godecje Klarkia, gaury Lindheimera Gaura lindheimeri czy nasze parapetowe ułanki Fuchsia. Głównym beneficjentem presji człowieka pozostaje wiesiołek, nie tylko sprowadzony z Ameryki Płn., ale także wciąż zyskujący dogodne siedliska w postaci nasypów, przydroży, plantacji roślin leczniczych, ostatnio także miejskich łąk na stanowiska suche i jałowe.
Autor publikacji:
Adam Kapler, niezależny botanik, łąkarz miejski, aktywista, historyk nauk ścisłych i dziennikarz naukowy, do niedawna związany z Ogrodem Botanicznym – Centrum Zachowania Różnorodności Roślin w Powsinie. Jako botanik zajmuje się między innymi biologią konserwatorską, genetyką i filogeografią gatunków ginących w Europie Środkowej, a także biologią i ekologią dziko występujących krewniaków roślin uprawnych (CWR).
Wykorzystane piśmiennictwo:
Bury J., Mazur K., Olbrycht T. 2015. Nowe dane o rzadko spotykanych motylach z rodziny zawisakowatych (Lepidoptera: Sphingidae) z południowo-wschodniej Polski. Wiadomości Entomologiczne, 34(3).
Buszko J. 1997. Atlas rozmieszczenia motyli dziennych w Polsce (Lepidoptera: Papilionoidea, Hesperioidea) 1986-1995. Oficyna Wydawn. Turpress, Toruń, 170 ss.
Buszko J. 2004. Proserpinus proserpina. Ss. 232-233. Postojak wiesiołkowiec LR. W; Głowackiński Z., Nowacki J. (red.) Polska Czerwona Księga Ziwerzat. Bezkręgowce. https://www.iop.krakow.pl/pckz/opis8e3a.html?id=80&je=pl
Kokot A., Palik E. 2000. Uzupełnienie II do fauny motyli większych (Macrolepidoptera) Puszczy Białowieskiej. Parki nar. Rez. przyr, 19: 99-102.
Malkiewicz A. (red.) 2012. Postojak wiesiołkowiec Proserpinus proserpina (1076) Monitoring gatunków i siedlisk przyrodniczych ze szczególnym uwzględnieniem specjalnych obszarów ochrony siedlisk Natura 2000. Biblioteka monitoringu środowiska. GIOŚ, Warszawa.
Malkiewicz A. (red.) 2015. Postojak wiesiołkowiec Proserpinus proserpina (1076) Monitoring gatunków i siedlisk przyrodniczych ze szczególnym uwzględnieniem specjalnych obszarów ochrony siedlisk Natura 2000. Wyniki monitoringu w latach 2013-14. GIOŚ, Warszawa.
Malkiewicz A. (red.) 2018. Postojak wiesiołkowiec Proserpinus proserpina (1076) Monitoring gatunków i siedlisk przyrodniczych ze szczególnym uwzględnieniem specjalnych obszarów ochrony siedlisk Natura 2000. Wyniki monitoringu w 2018. GIOŚ, Warszawa.
Napiórkowska-Kowalik J. 2002. Nowe stanowisko Proserpinus proserpina (Pallas, 1772) (Lepidoptera, Sphingidae) w Polsce. Wiad. entomol. 21: 58.
Nikiel R. 2009. Obserwacje postojaka wiesiolkowca w Beskidach. Przyroda Górnego Śląska 55: 12-13.
Sielezniew M. 1998. Postojak wiesiolkowiec w rezerwacie „Skarpa Ursynowska”. Przyroda Polska 07.
Sielezniew M., Stankiewicz A. 2002. Motyle tzw. większe nocne (Macrolepidoptera, Heterocera) rezerwatu „Las Natoliński” w Warszawie. Parki nar. Rez. przyr 21(2): 195-205.
Wąsala R. 2007. Postojak wiesiołkowiec- Proserpinus proserpina [PALLAS, 1772] [Lepidoptera: Sphingidae] na wydmie polskiego wybrzeża Bałtyku. Wiadomości Entomologiczne 26(1): 57.
Wąsala R., Zamorski R. 2014. Stwierdzenie Proserpinus proserpina (PALLAS, 1772)(Lepidoptera: Sphingidae) na Ponidziu. Wiadomości Entomologiczne 33: 3.
Każdy z nas może wziąć udział w zwalczaniu inwazyjnych gatunków obcych (pol. IGO) roślin, zwierząt i grzybów.
Na mocy Ustawy z dnia 11 sierpnia 2021 r. o gatunkach obcych (DzU z 2021 r. poz. 1718), zwanej dalej Ustawą o IGO, każdy, kto zauważy obecność IGO w swoim otoczeniu, powinien bez zwłoki zgłosić ten przykry fakt wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi miasta, właściwemu ze względu na miejsce bytowania konkretnego IGO w środowisku (art. 15). Ustawa odróżnia inwazyjne gatunki obce groźne dla całej Wspólnoty Europejskiej od tych niebezpiecznych przede wszystkim dla państwa polskiego.
Formalnego zgłoszenia obecności gatunków obcych dokonuje się pisemnie, za pomocą tradycyjnego listu, maila, SMS-a lub MMS-a, listu na skrzynkę podawczą urzędu (ePUAP). Prawidłowo sporządzone zgłoszenie winno zawierać:
Wójt gminy, burmistrz albo prezydent miasta weryfikuje formalnie zgłoszenie. W razie wykrycia niedociągnięć formalnych daje 7 dni roboczych na uzupełnienie formalności. W przypadku nieuzupełnienia braków formalnych zgłoszenia się nie proceduje dalej (pozostawia bez rozpoznania). Nie rozpoznaje się także zgłoszeń konkretnych populacji IGO, jakie już wcześniej znane były władzom. Zgodnie z art. 16 Ustawy o IGO niektóre gatunki są tak niebezpieczne, że podlegają szybkiej eliminacji. Jeżeli zgłoszenie tego gatunku zawiera brak, to będzie sprawdzone materialnie (w terenie. Nawet jeśli zawiera braki formalne, a przeciwko danym IGO podjęte zostaną szybkie kroki zaradcze.
Ponadto wykrywaniem i zgłaszaniem inwazyjnych gatunków obcych roślin i zwierząt zajmują się z urzędu: regionalni dyrektorowie ochrony środowiska, dyrekcje parków narodowych, główny inspektor rybołówstwa morskiego, dyrekcje urzędów morskich oraz podległe im służby.
Władze samorządowe (wójt, burmistrz albo prezydent) przekazuje zgłoszenie, o którym mowa w art. 15 ust. 1, w postaci elektronicznej, w formacie danych oraz zgodnie ze wzorem udostępnionym przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie podmiotowej Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska:
1) właściwemu dyrektorowi parku narodowego, jeżeli dane IGO obserwowano w parku narodowym;
2) właściwemu dyrektorowi urzędu morskiego, jeżeli IGO znajduje się w pasie technicznym poza obszarami morskimi zarządzanymi przez Głównego Inspektora Rybołówstwa Morskiego i poza parkami narodowymi;
3) Głównemu Inspektorowi Rybołówstwa Morskiego, na Bałtyku poza pasami technicznymi podległym urzędom morskim i poza parkiem narodowym;
4) właściwemu RDOŚ danego województwa, we wszystkich pozostałych przypadkach.
Samorząd ma obowiązek przekazać zgłoszenie jak najszybciej po jego otrzymaniu. W pierwszej kolejności powinien zająć się zgłoszeniami:
Ponadto w celu uniknięcia opóźnień wszystkie zgłoszenia winny być sprawdzone i ew. zgłoszone w terminie jednego tygodnia do końca kwartału, w jakim wpłynęły.
Do Ustawy o IGO wydane zostanie rozporządzenie z listami gatunków, z podziałem na podlegające szybkiej eliminacji, stwarzające zagrożenie, szeroko rozpowszechnione oraz pozostałe. Nowe zadania samorządów to nierzadko zadania własne i/lub obligatoryjne każdej gminy. Praktyka wykaże, jak poszczególne gminy oraz państwo polskie jako całość poradzą sobie z lawiną zgłoszeń, niekiedy błędnych albo kłamliwych.
Warsztaty motylowe oraz spacer uważamy za niezwykle udane. Miesiąc rewelacyjnych wydarzeń w ramach Dni Łąki mamy za sobą. Rozpoczęliśmy warsztatami fotograficznymi z Magdą Wasiczek, przeszliśmy przez łąki w Ziemiarach i zakończyliśmy nasze święto poszukiwaniem motyli w Kwietnym Gospodarstwie. Czerwiec uważamy za bardzo owocny. Moc wrażeń, pozytywne emocje, spokój, który zapewniła nam przyroda oraz najważniejsze: Spotkania z wyjątkowymi ludźmi, dzięki którym uwierzyliśmy, że damy radę zdziałać jeszcze więcej.
25 czerwca spotkaliśmy się na łące Bolimowskiego Parku Krajobrazowego. Jacek Kazimierczak zabrał nas w świat motyli i ich życia. Warsztaty lepidopterologicznych, którym sprzyjała pogoda, okazały się niezwykle owocne. O wynikach działań szerzej będziemy pisać w oddzielnym materiale. Część dzienna obserwacji napełniła nas wielkim oczekiwaniem na nocne wabienie motyli, które rozpoczęło się późnym wieczorem w Gospodarstwie Kwietnym. Celem tej części warsztatów było pokazanie techniki obserwacji motyli nocnych przy pomocy lamp o różnym widmie światła oraz płótna, na którym siadają wabione motyle.
Po południu, po krótkim odpoczynku znów pojawiliśmy się na dziewiczym terenie ziemiarskich łąk. Wyruszyliśmy na spacer, by pod okiem eksperta Adama Kaplera botanika, łąkarza miejskiego, aktywisty oraz historyka nauk ścisłych, a także dziennikarza naukowego badać przyrodę terenu łąki w Ziemiarach. Odkryślimy rąbek tajemnic, które kryje w sobie ten teren. Poznaliśmy rosnące tam rośliny wraz z ich właściwościami trującymi i leczniczymi. Spotkaliśmy towarzyszki i towarzysza, którzy przyszli sprawdzić, czy zachowujemy się właściwie. Po oględzinach sytuacji dostaliśmy zgodę na dalszy spacer.
Fotogaleria warsztatów motylowych oraz spaceru botanicznego:
Zielnik to nasza pasja. Kochamy rośliny łąkowe, a te stanowią podstawę zielnikowego fana. W sobotę 18 czerwca wyruszymy w łąkę i stworzymy swoje zielniki. To jednak nie koniec wrażeń, bowiem te wyjątkowe księgi powstaną pod okiem Łukasza Skopa, autora „nieZwykłego” tryskającego pomysłami i humorem zielnika. Na deser zrobimy naczynia ceramiczne, w których wykorzystamy zebrane rośliny. W świat ceramiki zabierze nas Nika z pracowni „Własnymi Rękami”. Spotykamy się w Kwietnym Gospodarstwie już 18 czerwca.
Zapraszamy wszystkich fanów własnoręcznie tworzonych zielników na spotkanie z niesamowitym Łukaszem Skopem, autorem książki pt. Zrób ten zielnik. Kto śledzi cykl ogrodniczy “Co z tego wyrośnie” czy też magazyn Garden`s World dobrze zna tego autora. Sznurek z pokrzyw, owocowa tęcza czy też łzy winorośli w swoim własnym zielniku? Oczywiście, że tak. Te i jeszcze bardziej soczyste magiczne rzeczy poznamy podczas spotkania z Łukaszem.
Program warsztatów zielnikowych i ceramicznych:
11.00 -14.00 – o 11.00 rozpoczynamy przygodę zielnikową. Na warsztatach poznamy sposoby zbioru roślin do zielnika, wyruszymy na łąkę na własnoręczne zbiory i każdy założy swój własny zielnik. Wykonamy też zielnikowe kolarze z suszonych roślin.
Dodatkową atrakcją będzie prasa na rośliny, do której sami zbierzemy rośliny łąkowe. Każdy będzie miał swoją własną prasę, w której umieści kwiaty bądź co inne części roślin. Tu nie ma ograniczeń. Uruchomimy wyobraźnię i stworzymy piękne, łąkowe dzieła.
14.00 – 15.00 – obiad
15.00 – 17.00 – Przeniesiemy się do świata ceramiki. Wraz z Niką Wrońską z warsztatu “Własnymi Rękami” wykonamy naczynia ceramiczne z wykorzystaniem roślin łąkowych. Ubrudzimy się, ulepimy wyjątkowe i użyteczne naczynia i z pewnością złapiemy mega pozytywne emocje. Szykujcie się do użycia każdego zmysłu 🙂
Nika Wrońska – Czubak na co dzień tworzy magiczne dzieła w swojej pracowni „Własnymi rękami”. Zajmuje się między innymi szydełkowaniem, co widać na zdjęciu obok 🙂
Nika poprowadzi również w świat makram czy też szycia. Podczas naszego łąkowego wydarzenia zabierze nas w świat ceramiki.
Nie zwlekajcie, bowiem mamy tylko 15 miejsc. Warsztaty odbędą się 18 czerwca w Kwietnym Gospodarstwie (mapka: https://goo.gl/maps/q2aaYPXjWmAEZsf39)
Cena: (koszt uczestnictwa w warsztatach oraz wszystkich materiałów)
Warsztat zielnikowy – 130 zł / osoba
Ceramika – 70 zł / osoba
Obiad – 30 zł / osoba
Można zapisywać się łącznie lub tylko na wybrane zajęcia.
Zapisy i więcej informacji: gospodarstwo@kwietne.pl | 505159215.
Mamy cudowną wiadomość. Można już odbierać nanołączki w wielu punktach w Krakowie. Hotspoty bioróżnorodności w postaci małych saszetek z nasionami są od Was o kilka kroków. Dosłownie, bowiem miejsc, w których znajdziecie nasze łączki do wysiewu w donicach, jest bardzo dużo. Nie traćcie czasu i już teraz sprawdźcie, gdzie można je odebrać.
Mamy już listę miejsc, w których możecie odebrać nasze nanołączki. Małe saszetki z nasionami są odpowiednie dla doniczek o wymiarach 20 x 60 cm, czyli całkiem smaczna dawka pozytywnej energii. Nanołaczka nie tylko ukwieci Wasze balkony czy parapety, ale będzie pyszną naturalną stołówką dla dzikich zapylaczy. My już wysialiśmy! Teraz czas na Was!
11 maja mieliśmy przyjemność poprowadzić warsztaty nanołączkowe w Mazowieckim Instytucie Kultury. Ten dzień z pewnością zapamiętamy jako niezwykle energetyczny. Fundacja Kwietna jako jeden z głównych celów postawiła sobie propagowanie wiedzy o bioróżnorodności oraz zwiększanie świadomości ekologicznej. Wszędzie tam, gdzie tylko są chętni na wysłuchanie krótkiej, ale treściwej prezentacji w temacie łąk kwietnych i zysków, które przynoszą, pojawimy się my. Nie tylko słowami przekonujemy, ale przede wszystkim czynem. Wspólnie wykonujemy małe hotspoty bioróżnorodności, jakimi są nasze nanołączki.
Warsztaty, które poprowadziła Karolina Nawrot z Fundacji Kwietna w Mazowieckim Instytucie Kultury, były niezwykle aktywne. Grupa osób, która uczestniczyła w spotkaniu, nie tylko wysłuchała prezentacji, ale przede wszystkim miała okazję do wykonania swoich własnych nanołączek. O tym, że te małe hotspoty bioróżnorodności mogą powstać niemalże w każdym miejscu oraz pojemniku przekonali się uczestnicy warsztatów. Spotkanie było również okazją do przedyskutowania kilku innych pomysłów, które mają dużą szansę nabrać realnych kształtów, w miejmy nadzieję, niedalekiej przyszłości. O super organizację wydarzenia zadbał ZIELONY PATROL.
Dzikie zapylacze potrzebują pożywienia i schronienia. Dlatego pomagamy tworzyć sieć miejskich hotspotów bioróżnorodności – balkonowych nanołączek z różnymi pożytecznymi kwiatami. Spotkania warsztatowe są idealną okazją do promocji łąkowych pomysłów. Dobrą energię pozostawiliśmy oraz sami naładowaliśmy baterie serdecznością. Dzięki i do zobaczenia!
Nie zaszkodzi też zostawić nieco fotek z warsztatów.